niedziela, 1 stycznia 2017

Pół wieku temu- recenzja filmu "Szyfry" w reżyserii Wojciecha Hasa

            Ostatnio miałam okazję zobaczyć niesamowity film w reżyserii Wojciecha Hasa pod tytułem "Szyfry". W ramach spotkań organizowanych co miesiąc przez Klub Dobrego Filmu razem z klasą udało nam się obejrzeć tę produkcję, od premiery której minęło już ponad 50 lat (miała ona miejsce 25 grudnia 1966 roku). Film przedstawia perypetie Tadeusza, młodego emigranta z Polski, granego przez Jana Kaczmara. To dramat psychologiczny, więc podczas seansu należało być naprawdę skupionym, aby móc właściwe zinterpetować jego przesłanie. Akcja toczy się początkowo w Paryżu, a później w Krakowie i jego okolicach w pierwszej połowie lat 60. XX wieku. W filmie zamieszczono też sceny odwołujące się do drugiej wojny światowej, ale jedynie w formie onirycznych wizji. Tadeusz po przyjeździe do Krakowa postanawia podjąć wszelkie działania, jakie pomogą mu rozwikłać zagadkę śmierci jego syna Jędrka, który został zabrany przez gestapo, ale mimo że wojna dobiegła już dawno końca, ojciec nie dowiedział się, jak i gdzie zginął syn. Taduesz spotyka się ze swoim starszym synem Maćkiem, który wyznaje ojcu, że widział młodszego brata po aresztowaniu wiezionego na chłopskiej furmance. Do końca jednak zagadka śmierci Jędrka, który        w filmie został pokazany jedynie jako obiekt wizji swojego ojca, pozostaje nierozwiązana, jest jednym z tytułowych szyfrów. Klimat tej produkcji cechuje prawdziwa tajemniczość, podczas oglądania trudno oderwać wzrok, film bez wątpienia mocno wpływa na naszą psychikę i wrażliwość. 
     "Szyfry" to film na pewno wart obejrzenia. Gra aktorska odznacza się profesjonalizmem, natomiast sama historia intryguje i na długi czas nie pozwala o sobie zapomnieć. Film doskonale kreauje postać człowieka dotkniętego wojną, jej okrucieństwem, mimo że od jej zakończenia minęło już całkiem dużo lat. 




Zdjęcia pochodzą ze strony: http://rarefilm.net





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz