„Urodziłem się w
niezwykłych okolicznościach” – zaczyna swoją opowieść tytułowy Benjamin Button.
Jego życie z początku mogło się wydawać przekleństwem, lecz pod koniec
sukcesem. Ale czy zwycięstwem? Benjamin (Brad Pitt) rodzi się jako
80-oletni starzec, z wszelkimi objawami na rychłą śmierć. Jednak przezywa całe
swoje życie i czyni to tak, jakby nigdy od nikogo nie doznał krzywdy. Zakochał
się. Kochał. Wielbił. Zawsze pamiętał. Lecz z każdym dniem był coraz młodszy,
zupełnie nie pasował do starzejącej się Daisy (Cate Blanchett). Jedyne, co
różniło miłość tych dwojga to czas. Zawsze gnający do przodu, tym razem
niemiłosiernie się cofający. W tak bardzo wrażliwy sposób Fincher oddał
historię Buttona, opierając się na opowiadaniu z 1922 roku o tym samym tytule.
Film nominowany do trzynastu Nagród
Akademii Filmowej 2008, w tym 3 Oscary zdobyte.
Film z Bradem Pittem to moim zdaniem najlepsza ekranizacja ostatnich
lat, wzruszająca opowieść z zaskakującym zakończeniem. Efektowna jest tutaj
charakteryzacja Pitta oraz jego umiejętności aktorskie. Zastosowanie
retrospekcji było strzałem w dziesiątkę! Kilka razy podczas seansu udało mi się
uronić łzę, film silnie działa na emocje. Byłam pod wrażeniem wszystkiego:
fabuły, dialogów (szczególnie cytatów mądrego i niezwykle dojrzałego Benjamina)
oraz scenerii. Na pewno sięgnę także po opowiadanie, na podstawie którego
Fincher stworzył to arcydzieło. Powala na kolana, a widz żąda więcej. Polecam
każdemu, kogo pasjonują życiowe przemyślenia, ludzka natura i nieśmiertelna
miłość. Film obejrzałam trzy razy, wciąż zapamiętując ciekawe cytaty, gesty i
słowa bohaterów. Oceniam celująco!
Źródło: filmweb.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz